Zatory płatnicze istnieją od zawsze, ale od niedawna sytuacja nasiliła się, w szczególności w związku z pandemią koronawirusa. Koniecznym jednak jest podkreślenie, że trudności finansowe związane z epidemią nie stanowią podstawy do zwolnienia się przez przedsiębiorców od obowiązku zapłaty należności lub odsetek. Konsekwencje odmowy świadczenia Odmowa zapłaty w sposób naturalny spotkać się może z reakcją wierzyciela. Najmniej dolegliwą konsekwencją są wezwania do zapłaty. Dalej prowadzą one jednak do pozwów, które skutkować mogą koniecznością zapłacenia dodatkowych i wysokich kosztów sądowych. Oprócz tego, wierzyciel ma prawo dochodzenia odsetek od należności. W konsekwencji zobowiązanie może znacznie urosnąć w stosunku do jego pierwotnego rozmiaru. Dłużnikowi grożą też inne dolegliwości takie jak niemożność uzyskania dofinansowania w ramach tzw. tarczy kryzysowej albo ogłoszenie upadłości dłużnika na wniosek wierzyciela. Dłużnika można też zgłosić do Biura Informacji Gospodarczej, co osłabi jego pozycję na rynku jako nierzetelnego kontrahenta. Od kiedy mówimy o zagrożeniu niewypłacalnością? Niewypłacalność jest przesłanką ogłoszenia upadłości i odmowy przyznania większości świadczeń w ramach tarczy kryzysowej. Dłużnik niewypłacalny, to taki który utracił zdolności do uregulowania przynajmniej dwóch należności po terminie zapłaty, niezależnie od ich wartości. Istnieje domniemanie zgodnie z którym dłużnika uznaje się za niewypłacalnego gdy nie reguluje należności przez dłużej niż 3 miesiące. Z chwilą powstania stanu niewypłacalności na dłużniku ciąży obowiązek ogłoszenia upadłości, a jego niewykonanie może skutkować nawet odpowiedzialnością karną. Jakimi narzędziami dysponuje zniecierpliwiony wierzyciel? Wierzyciel może złożyć wniosek o ogłoszenie upadłości swojego dłużnika. Trzeba tu podkreślić, że to na wierzycielu będzie ciążyć obowiązek wykazania niewypłacalności. Poza samą reputacją dłużnika, podkreślić należy że już samo złożenie wniosku …
Wielu polskich przedsiębiorców zatrudnia obywateli państw trzecich – najczęściej z Ukrainy, Gruzji czy Mołdawii. Wykonując usługi na rzecz kontrahentów w Niemczech, naturalnym krokiem jest chęć czasowego oddelegowania pracowników do pracy za Odrą.





